.
.
O słowiańskim, pogańskim (niestety przywłaszczonym sobie przez katolików) Święcie Plonów obszerniej pisałem rok temu i powtarzać się nie będę:
https://opolczykpl.wordpress.com/2017/09/22/plony-jesienna-rownonoc-solarne-swieto-poganskie/
.
Pozwolę sobie za to na garść ogólniejszych uwag związanych zarówni z Plonami jak i szerzej z kulturą Słowian. W przepięknej Modlitwie Słowiańskiej Sati Saurii znajdziemy m.in taki fragment:
.
(…)
Ziemio ma Ziemio
Praojcowie nasi tu żyli
W zgodzie z Przyrodą
Rytmen Słońca i Księżyca żyli
(…)
.
.
https://opolczykpl.wordpress.com/sati-sauri-slowianskie-piesni/
.
No właśnie – W zgodzie z Przyrodą…
.
Słowianie żyli w ramach kultury naturalnej, przedcywilizacyjnej, a przez to wolnej od wszystkich zwyrodnień, jakie pojawiły się w kulturach cywilizacyjnych. Wiele z nich nadal jest bolączką ludzkości. Jak choćby życie w nienaturalnym środowisku pozbawionym bliskiego, bezpośredniego i codziennego kontaktu z Przyrodą. Cywilizacja ten kontakt zerwała – wielu mieszkańców miast już w starożytności oderwanych zostało od Natury. Najgorszymi cywilizacyjnymi wymysłami propagowanymi przez judaizm i krystowierstwo był nakaz czynienia Matki Ziemi sobie poddaną i postawienie człowieka nad Przyrodą – miał nad nią panować. To pod wpływem nadjordańskiej antykultury człowiek uznał siebie panem Przyrody, czego skutki wzmocnione nowożytną kapitalistyczną chciwością tak boleśnie odczuwamy obecnie przy okazji kolejnych katastrof ekologicznych i postępującej degradacji środowiska naturalnego.
.
No właśnie – Rytmen Słońca i Księżyca żyli…
.
Zacznę od Księżyca – nie tylko różne święta lunarne i obrzędy kultowe związane były u naszych przodków z konkretnymi fazami Księżyca, a zwłaszcza z jego pełnią. Choć i nów był obrzędowo ważny, gdy jaśniej świeciły gwiazdy, których światła nie tłumił Księżyc. Droga Mleczna najlepiej była i jest widoczna właśnie podczas nowiu. Także prace polowe i wiele codziennych czynności gospodarczych oraz zabiegów magicznych związanych z leczeniem chorób czy wróżbami związanych było z konkretnymi fazami Księżyca. I tak np. niektóre prace polowe wykonywano przy Księżycu rosnącym, inne przy malejącym. A jeszcze inne podczas pełni lub nowiu. Tak samo było z magią leczniczą, pracami domowymi, suszeniem ziół i owoców itp.
Równie ważny był u Słowian rytm Słońca. Widzimy to nie tylko po tym, że cztery cykliczne (i chyba najważniejsze) święta były związane właśnie z naszą życiodajną Gwiazdą: przesilenie zimowe (Szczodre Gody) i letnie (Kupalnocka), oraz równonoc wiosenna (Jarte Gody) i jesienna – czyli właśnie Plony. Słońce miało także wpływ na długość – nazwę to tak – dnia pracy u Słowian. Latem wstawali wcześniej i kładli się spać później niż zimą, ktedy to wzorem pogrążonej w zimowym śnie Przyrody i oni więcej i dłużej spali i wypoczywali. Ponadto wiosną i latem znacznie więcej przebywali na dworze niż zimą czy podczas późnojesiennej pluchy. Także ich zajęcia letnie znacznie różniły się od zimowych. Cywilizacyjne życie nie zna już tych różnic i różnorodności – latem czy zimą urzędnik czy robotnik wstaje o tej samej godzinie na dźwięk budzika i przez okrągły rok wykonuje te same czynności. U Słowian było całkiem inaczej. Wiosną i latem dominowały prace polowe, przerywane dużą ilością świąt oraz polowaniami na zwierzynę zagrażającą polom i łąkom. Jesienią i zimą (a także wczesną wiosną podczas roztopów) dominowały prace domowe – naprawa popsutych i wyrób nowych sprzętów domowych, odzieży i obuwia oraz narzędzi i broni (łowieckiej i wojennej). Od końca lata i jesienią dodatkowo konserwowano naturalnymi metodami żywność (suszenie, wędzenie, solenie i kiszenie). Zimą nadal jak jesienią dominowało rzemiosło, a oprócz niego trwały polowania na zwierzęta futerkowe, które w zimie mają najgęstsze futra. Słowianie więc w zależności od długości dnia i wysokości Słońca na niebie byli a to rolnikami, a to rzemieślnikami, a to myśliwymi. Potrafili świetnie dopasować ich życie do rytmów Przyrody. Ten rytm cywilizacja techniczna kompletnie zniszczyła.
.
Kończąc zamieszczam jeszcze skany czołówek dwóch artykułów podesłanych mi e-pocztą przez przyjaciela, Mirka. Pierwszy z nich jest o lasach i ich leczniczych mocach:
.